Działając w branży nieruchomości na bieżąco jestem z tematyką dot. efektywności energetycznej
i działań jakie podejmuje Unia Europejska w celu osiągnięcia zeroemisyjności do 2050 r. Chcąc nie chcąc, aby docelowo całe krajowe zasoby budowlane były zeroemisyjne i neutralne klimatycznie, budynki mieszkalne będą musiały osiągać coraz wyższe klasy energetyczne, a to w praktyce oznaczać będzie konieczność przeprowadzenia renowacji niemal wszystkich istniejących budynków (z wyjątkiem tych budowanych ostatnio, które już spełniają najwyższe standardy). W sukurs temu idzie nowelizacja dyrektywy w sprawie charakterystyki energetycznej budynków zwana „dyrektywą budynkową” (EPBD), która ma na celu znaczne ograniczenie emisji gazów cieplarnianych i zużycia energii przez budynki
w Unii Europejskiej poprzez modernizację wszystkich istniejących zabudowań (zarówno mieszkalnych, jak i użyteczności publicznej). Wartym podkreślenia jest fakt, iż w Polsce jest około 6,3 miliona domów jednorodzinnych (dane GUS, 2021 r.), a domy takie jak mój, ogrzewane piecami na węgiel, stanowią nawet ok. 70%. Zeroemisyjność będzie dotyczyć również takich budynków.
Odnosząc się jednak do mojego domu – został on zbudowany w latach 60-tych ubiegłego stulecia.
W takim standardzie w jakim został oddany do użytkowania służył naszej rodzinie przez prawie 40 lat. Pierwsze prace polegające na poprawie efektywności energetycznej zostały dopiero przeprowadzone
w pierwszej dekadzie lat 2000. Wymienione zostały wszystkie okna i drzwi wejściowe, ocieplony został strop strychu oraz dwukrotnie został wymieniony piec na paliwo stałe. Warunki termiczne zostały poprawione jednak było to niewystarczające by energia cieplna nie uciekała z budynku, przede wszystkim ze względu na brak termoizolacji ścian zewnętrznych (niestety jedna z nich jest nawet nieotynkowana). Prawdę mówiąc, nie mogę sobie obecnie wyobrazić, jak takie budynki w tamtych czasach, przy zdecydowanie mroźniejszych zimach, zapewniały komfortową temperaturę. Ktoś pamięta? Chętnie poznam takie historie.
Przede mną stoi więc swego rodzaju wyzwanie – by przekształcić tego naszego wampira energetycznego w efektywny energetycznie dom. Potrzeby są olbrzymie, przede wszystkim do wykonania są: termomodernizacja i wentylacja, wymiana źródła ciepła i modernizacja instalacji c.o., instalacja fotowoltaiki najlepiej z magazynem energii. Czy i jakie inne prace będą konieczne do wykonania na pewno zostanie wskazane w audycie energetycznym.
Tak jak już na początku wspominałam, mam świadomość, iż stoi za tym wszystkim Zielony Ład,
a precyzyjnie mówiąc inicjatywy obejmujące m.in. zmiany w polityce klimatycznej i energetycznej.
W przeciwieństwie do większości „Kowalskich” uważam, że są one dla nas szansą i ja z tej szansy zamierzam skorzystać.
Co to się kryje za klasami energetycznymi budynków, dyrektywą budynkową EPBD, Zielonym Ładem będzie w moich kolejnych wpisach.